Pracownicy transportu publicznego w całych Niemczech podjęli przełomową akcję, koordynując walkę o nasze kontrakty - prawie wszystkie z nich w całym kraju wygasły w ciągu ostatnich czterech miesięcy - jednocześnie podejmując strajki w systemach autobusowych w 57 miastach.
Aby zwiększyć presję, zrobiliśmy coś nowego dla naszego związku i dla Niemiec: stworzyliśmy sojusz między lokalnymi pracownikami transportu i działaczami na rzecz klimatu, w tym uczniami, którzy prowadzili masowe marsze szkolne.
Niszczycielskie skutki zmian klimatycznych już teraz wstrząsają Niemcami: poważne fale upałów, powodzie i niedobory wody. Rosnący ruch domagający się działań na rzecz klimatu poczynił prawdziwe postępy - nasze sektory energetyczny i przemysłowy zmniejszyły zanieczyszczenie klimatu o prawie połowę w ciągu ostatnich 30 lat. Ale w transporcie, trzecim co do wielkości źródle zanieczyszczeń, nie poczyniliśmy prawie żadnych postępów.
Aby przeciwdziałać zmianom klimatu, potrzebujemy więcej autobusów na drogach. Budujemy ruch na rzecz podwojenia usług autobusowych. Po trzech dekadach cięć i prywatyzacji potrzebujemy znacznego zwiększenia funduszy federalnych.
Ale te miejsca pracy stały się tak trudne, że większość agencji ma ogromne niedobory pracowników. Aby urzeczywistnić wpływ na klimat, musimy również poprawić płace, przerwy i harmonogramy, dzięki czemu będzie to na tyle dobra praca, że pracownicy podpiszą umowę i zostaną.
ZATRZYMANIE NIEKONTROLOWANEGO SPADKU
Co skłoniło nasze związki zawodowe do podjęcia próby skoordynowanych strajków? Próbowaliśmy wielu innych strategii od czasu ogromnych cięć, które rozpoczęły się w latach 90-tych, z niewielkim powodzeniem. 87 000 pracowników tranzytowych, w większości zorganizowanych w naszym związku ver.di, jest podzielonych na 17 kontraktów regionalnych; zazwyczaj negocjują oni samodzielnie, stawiając na pierwszym miejscu bezpieczeństwo pracy. Pracownicy w całych Niemczech skończyli przez to z bardzo różnymi płacami i warunkami pracy.
Do 2017 r. liczba pasażerów rosła od lat, ale niszczycielskie cięcia sprawiły, że system tranzytowy stał się dysfunkcyjny. Opóźnienia, odwołania i przepełnienie były codziennym utrapieniem. Cięcia w systemie oznaczały dłuższe godziny pracy, długie niepłatne przerwy między płatnymi zmianami, brak szans na skorzystanie z toalety podczas zmiany, mniej wolnych weekendów, opóźnione podwyżki płac i wściekłych pasażerów. Tysiące osób opuściło fotel kierowcy, mniej zdecydowało się zacząć.
Aby zakończyć tę defensywną spiralę, wielu działaczek/działaczy związkowych uważało, że będziemy musieli stać się zsynchronizowaną siłą przy stole negocjacyjnym, nawet jeśli nasze umowy były pod względem prawnym odrębne. Zorganizowaliśmy lokalne spotkania i regionalne “konferencje akcji”, aby znaleźć wspólne cele i opracować zjednoczoną strategię.
W naszych umowach z 2020 r. członkowie zdecydowali się ustawić kolejne wygaśnięcia w prawie każdym kraju związkowym na 2024 rok. Pozwoliło nam to zaplanować w tym roku dwa ogólnokrajowe strajki: jeden 24 godzinny 2 lutego, a drugi 29 lutego trwający 48 godzin, zbiegając się w czasie z wielkim dniem działań na rzecz klimatu 1 marca. Każdy region może również zaplanować kilka kolejnych strajków od stycznia do teraz.
Kolejny nowy pomysł: walczymy o “minimalne standardy”. Porównaliśmy umowy, aby zobaczyć, kto ma na przykład najmniej płatnych dni wolnych, najdłuższe godziny pracy, najniższe wynagrodzenie weekendowe i najmniej płatnego czasu wolnego na działalność związkową. Naszym priorytetem przy każdym stole negocjacyjnym było podniesienie najniższych lokalnych przepisów i podniesienie poziomu krajowego.
AUTOBUSY NAPRAWIAJĄ KLIMAT
Nasze strajki miały na celu upewnienie się, że politycy i media nie będą mogli nas zignorować. Wiedzieliśmy jednak, że strajki nie przyniosą dużej presji ekonomicznej, ponieważ nasi pracodawcy polegają na funduszach rządowych. Potrzebowaliśmy opinii publicznej i ruchów społecznych po naszej stronie.
W 2019 roku aktywiści z Fridays for the Future, organizacji młodzieżowej, która prowadziła cotygodniowe marsze szkolne, zwrócili się do pracowników związku ver.di z pomysłem na wspólną akcję. Wielu pracowników uznało sojusz za dobry pomysł i zaproponowało go członkom do przedyskutowania i podjęcia decyzji. Z powodu pandemii nie byliśmy w stanie wdrożyć całej kampanii przy pierwszej próbie w 2020 roku, ale udało nam się ją rozwinąć.
Na lokalnych spotkaniach strategicznych w całym kraju członkowie postanowili spróbować nowej koalicji. Organizatorzy klimatyczni i pracownicy transportu wspólnie założyli sojusz #WirFahrenZusammen (“Jeździmy razem”), wzywając do poprawy warunków pracy i rozwoju transportu publicznego jako dwóch kluczy do osiągnięcia niemieckich celów klimatycznych.
WSPÓLNA JAZDA
Ogólnokrajowe sojusze mogą być puste - muszą być wypełnione życiem lokalnie. Początkowo pracownicy transportu często nie ufali działaczom na rzecz klimatu. Niektórzy nawet opuścili związek w proteście. Niektórzy postrzegali aktywistów klimatycznych jako irytujących, uprzywilejowanych rowerzystów, którzy lekceważyli przepisy ruchu drogowego. Niektórzy protestujący przeciwko klimatowi stosowali blokady dróg jako taktykę, która opóźniała autobusy i utrudniała pracę.
Organizatorzy włożyli więc wiele wysiłku w organizację spotkań, podczas których członkowie związku i aktywiści klimatyczni wspólnie omawiali plany kampanii. Młodzi aktywiści klimatyczni, w większości kobiety, dołączali do starszych kierowców autobusów, by przejechać całą zmianę i posłuchać o pracy. Inni udali się na place autobusowe i wysłuchali pracowników z każdego działu.
Począwszy od globalnego dnia akcji na rzecz klimatu we wrześniu ubiegłego roku, zorganizowaliśmy publiczną petycję od pasażerów i sojuszników, wspierając żądania związków zawodowych dotyczące warunków pracy oraz polityczne żądanie dodania 100 miliardów euro do federalnego finansowania transportu lokalnego do 2030 roku.
W miarę jak aktywiści zbierali tysiące podpisów, coraz więcej członków związku dostrzegało wartość sojuszu. Do marca podpisało się 200 000 osób. Ludzie mogli również zarejestrować się, aby otrzymać zaproszenie na następne lokalne spotkanie lub akcję.
CIASTO I KAWA
Tam, gdzie aktywiści i pracownicy zaczęli sobie ufać, nasze spotkania i wiece stały się bardziej ożywione. Młodzi aktywiści wprowadzili kreatywne taktyki - nowe przyśpiewki, konfrontowanie się z politykami w talk show i biurach. Wprowadzili interaktywne elementy na spotkaniach i wiecach, takie jak wspólne oznaczanie na mapie niebezpiecznych miejsc w mieście dla rowerzystów, pieszych i kierowców autobusów. Zamiast stać przy bramach zajezdni autobusowych, strajkujący przemaszerowali przez dziesiątki miast.
Aktywiści klimatyczni wnieśli swoje doświadczenie i sieci Piątków dla Przyszłości, ale jeszcze bardziej pomogła ich szczera ciekawość uczenia się od pracowników oraz ich gotowość do dostosowania się i wycofania w razie potrzeby.
Pracownicy zaczęli zapraszać aktywistów do udziału w spotkaniach związkowych i przemawiania na zgromadzeniach. Aktywiści i pracownicy utworzyli wspólne grupy na komunikatorach. Stworzyliśmy wspólne komitety, aby decydować o planach działań kampanii - gdzie wszyscy mogli wnieść swój wkład, ale pracownicy mieli ostatnie słowo.
Stopniowo, zakład po zakładzie, pracownicy i aktywiści klimatyczni budowali osobiste więzi. Nawet wątpiący pracownicy byli pod wrażeniem, gdy aktywiści pojawili się na liniach strajkowych z ciastem i kawą o 3 nad ranem, a następnie dołączyli do ośmiogodzinnych zmian pikietujących.
Wciąż prowadzimy negocjacje, ale odnieśliśmy już jedno wielkie zwycięstwo: ludzie i ruchy, które w przeciwnym razie by się nie spotkały połączyli się.
Uczące się osoby aktywistyczne lepiej rozumieją teraz pracowników tranzytowych i ich życie. Nauczyły się, jak łączyć ludzi z różnych środowisk w demokratycznym podejmowaniu decyzji i zdyscyplinowanych działaniach, a także stały się świadkami siły strajku.
Pracownicy autobusów zyskali równie wiele. Nauczyliśmy się nowych, kreatywnych taktyk, ożywiliśmy nasze spotkania i pikiety, i w końcu poczuliśmy uznanie dla naszej ważnej pracy.
Przesadą byłoby stwierdzenie, że wszyscy pracownicy są teraz aktywistami klimatycznymi. Ale mamy nowe spojrzenie: jazda autobusem to praca dla klimatu, o którą warto walczyć i nie musimy walczyć sami.
Berit Ehmke i Yanira Wolf są pracownicami ver.di, drugiego co do wielkości związku zawodowego w Niemczech, zrzeszającego 1,9 miliona członków, głównie na stanowiskach usługowych, w tym pielęgniarek, pracowników poczty, nauczycieli i kierowców autobusów.